Przyjechaliśmy do Mui Ne. To bardzo popularny wietnamski, nadmorski kurort dla cudzoziemców. Obowiązkowym miejscem tutaj do odwiedzenia są wydmy z białym i czerwonym paskiem. Na te pierwsze jedziemy 30 minut z naszego hotelu, a potem wypożyczamy quady. Wiatr mocno sypie po oczach kiedy wjeżdżamy ostro pod górę. Na czerwonych wydmach dostaję kawałek PCV, na szczycie piaskowej góry jedna z Wietnamek smaruje ją woskiem, pokazuje mi technikę zjazdu i sunę po ostrym zboczu w dół. Prawie jak po śniegu, którego prawdopodobnie żaden z mieszkańców Mui Ne nigdy w życiu nie widział.
Wyśmienity smak sosu rybnego
Po południu jedziemy w kierunku Phan Thiet, gdzie znajdują się czamskie wieże. Nie są tak spektakularne jak te w My Son czy Nha Trang, ale to ważne miejsce na turystycznej mapie Wietnamu.
Zatrzymujemy się także na farmie, gdzie w kilkunastu glinianych dzbanach leżakuje sos rybny. Nawet go próbujemy 🙂
Mui Ne to jedna długa ulica przy której są hotele, sklepy z pamiątkami i restauracje serwujące świeże owoce morza podawane z grilla. Amatorzy przegrzebków, kalmarów, homarów, ślimaków, żab, żółwi, muren, małych krokodyli i rekinów są tutaj w siódmym niebie. Kilogram przegrzebków podane w cebulce z masełkiem kosztuje 9,20 zł. Szkoda nie zamówić…
Dodaj komentarz