Z dziennika podróży Darka, podsumowanie:
Japonia – kraj, gdzie przyszłość już dawno nadeszła (ale z glutem w tle), w którym wszystko działa oprócz mojej logiki.
Już pierwszego dnia w Japonii człowiek orientuje się, że tu teleportacja istnieje. Nazywa się shinkansen, wygląda jak rakieta i startuje z dokładnością do sekundy. Czujesz się jak w grze futurystycznej, tylko z grafiką za oknem 300 km/h.
Dworce? Czyste, logiczne, skomplikowane jak zegarek szwajcarski, ale działające jak japoński, czyli bezbłędnie.
I jeszcze jedno: brak śmieci. Nie tylko tych na ziemi, nie ma też koszy! A mimo to wszędzie czysto. Brzmi jak science fiction, a jednak to real. Ludzie zabierają swoje śmieci ze sobą. Często nosiłem opakowania plastikowe czy pustą butelkę w jednej dłoni. Na początku szukanie, gdzie to schować, po jednym dniu zrozumiałem: tu śmieci nosi się z godnością.
Są rzeczy, które w Japonii uderzają. I nie chodzi o trzęsienia ziemi.
-Pierwszy kulturowy zgrzyt: smarkanie jest faux-pas. Natomiast wciąganie nosa na siłę całkowicie akceptowalne. Jakby to powiedzieć: glut nie hańbi, nie jest obciachem. Glut jest good, to styl życia.
-Drugi kulturowy zgrzyt: kichanie i kasłanie bez żadnego “przepraszam”, bez zakrywania. Ale maseczki? Noszą bardzo często. Pewnie ze względu na tych kichających i kaszlących. Czyli ochrona jest, tylko nie tam, gdzie się jej spodziewasz.
-Trzeci kulturowy zgrzyt: rola kobiet. Wciąż silnie tradycyjna, co potrafi zaskoczyć szczególnie, gdy za rogiem mamy kapsułowy hotel rodem z powrotu do przyszłości, ale relacje społeczne jak z podręcznika z lat 50. Dużo delikatnych ukłonów, jeszcze więcej milczenia. Jeśli szukacie równouprawnienia, nie tutaj. Niektóre sytuacje jakby wyjęte z programu pewnej skrajnie konserwatywnej partii w Polsce, gdzie kobieta to nie partnerka, ale część dobytku mężczyzny.
Japończycy mają niesamowitą zdolność ignorowania otoczenia. Wszyscy patrzą w telefony, jakby świat dookoła nie istniał. Wszyscy i zawsze. W metrze, na ulicy, w windzie.
Rozmowy? Rzadko.
Kontakt wzrokowy? Nie istnieje.
Ludzie żyją w ekranach. Człowiek czuje się niewidzialny. Mógłbyś się przewrócić, zrobić salto, wyjść w stroju Godzilli, nie zwróciliby uwagi.
I te buty, minimum dwa rozmiary za duże, przez co chodzą jak narciarze na dywanie. Może to trening narodowy? Tajemnica sukcesów w skokach narciarskich wyjaśniona – trenują od przedszkola.
W Japonii toalety są WSZĘDZIE. W parkach, na stacjach, w muzeach i to nie byle jakie toalety. Bezpłatne i czyste jak sala operacyjna. Te cuda techniki to coś jakby fotel w klasie biznes z przyciskami w laptopie. Siadasz na tronie, czujesz ciepło podgrzewanej deski, naciskasz guziki, słyszysz dźwięki płynącej wody, które maskują wszelkie ludzkie dramaty i myślisz o planie generalnego remontu łazienki, bo jak tu wrócić do zwykłego sedesu po takim doświadczeniu?
Po powrocie do Polski weszliśmy na dworzec w Rzepinie i… no cóż, dwa różne światy. Powiedzmy, że klimat trochę bardziej swojski. No i tak oto doceniliśmy, jak bardzo technologia potrafi odmienić nawet chwilę spędzoną na… tronie!
A teraz hit dnia: restauracje w mniejszych miastach.
Góra Fuji w tle, gdzie turystów jak w Zakopanem na Krupówkach, a lokale zamykają się o 17:00. I nie ma zmiłuj. Nawet jak wchodzisz o 16:59 z grupą głodnych Europejczyków – zasady to zasady. Samuraj nie tłumaczy.
Ale jest też Japonia z innej bajki. Ta, która zostaje z człowiekiem na długo.
Zwiedzasz zamek shōguna i nagle trafiasz do epoki, gdzie każdy krok po skrzypiącej podłodze miał znaczenie, a ściany kryły więcej intryg niż niejeden sezon “Gry o tron”. Te zamki to nie są tylko mury, to symbole siły, strategii, stylu życia, w którym miecz i wachlarz funkcjonowały w idealnej równowadze.
A potem klasztory – kamień, drewno, cisza. Pachnie kadzidłem, czas płynie wolniej, a Ty się łapiesz na tym, że przez 15 minut patrzysz na kamień w ogrodzie i jesteś… zadowolony. Tak właśnie działa kadzidło. Albo zmęczenie.
I jest jeszcze jedno miejsce, które zostaje pod skórą. Hiroshima.
Nie da się tego opisać żartem. Spacer po Parku Pokoju to moment, w którym człowiek naprawdę milknie. Muzeum trudne, ale potrzebne. Żadne zdjęcie ani relacja nie oddadzą tego uczucia, gdy widzisz dziecięce ubrania stopione przez ogień i słyszysz nagrania świadków.
To nie jest atrakcja turystyczna, to dokument. To lekcja, z której każdy, naprawdę każdy, powinien coś wynieść. Cisza wśród tłumu mówi tu więcej niż tysiąc słów.
Notes z pieczątkami.
Nie wiedziałem, bo nikt nie powiedział. Okazuje się, że w każdej większej atrakcji można zdobywać stempelki i nawet zamówić kaligraficzny wpis pędzelkiem za 200-300 jenów. Cudo!
I ja dowiedziałem się w połowie wycieczki. Brawo ja. Serce boli mocniej niż zatoki po zjedzeniu wasabi na raz.
JR Pass super, ale…
Fajnie mieć darmowe przejazdy. Ale tylko JR. A inne linie, autobusy? Czasem więc pół dnia kombinacji, jak dostać się z punktu A do punktu Fuji. Zdążyliśmy opanować rozkłady do perfekcji, osiągając poziom dziadków sterujących ruchem na schodach ruchomych (kolejny brak europejskiej logiki). Sporo czasu spędziliśmy na kombinowaniu tras i przesiadek, ale czy o to chodziło?
Na koniec.
Japonia to kraj, gdzie technologia dogoniła przyszłość, pachnie tradycją, a zaskakuje na każdym kroku. Uczy pokory, punktualności i tego, że nie wszystko musi mieć sens według naszej europejskiej logiki. Mieszanka tradycji, dyscypliny i dziwactw.
Zachwycić się pagodą, zdenerwować na zamkniętą restaurację, odlecieć przy kadzidłach w świątyni i… przypomnieć sobie, że świat jest większy niż ekran telefonu.
I choć czasem człowiek nie wie, czy się śmiać, czy pakować z powrotem do Europy – na pewno nie zapomni tego kraju nigdy. I śmieci też nie zostawi. Bo nie ma gdzie.
Wycieczka do Korei Południowej już we wrześniu 2025. Mamy jeszcze wolne miejsca.
Tanzania to najlepsze miejsca na safari. Serengeti, Ngorongoro czy Tarangire to jedne z najbardziej znanych parków narodowych, gdzie pełno lwów, słoni, hipopotamów...
Już niedługo ruszamy do Azji. Przed nami Wietnam, Kambodża, Filipiny, Sri Lanka, Tajlandia, Japonia... Egzotyczne miejsca z pięknymi miejscami, wyśmienitym jedzeniem
Ciekawostki, informacje i porady z Azji Południowowschodniej. Miejsca które zwiedzaliśmy, co jedliśmy i jak spędzaliśmy czas w Azji.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz