Temperatura na Sri Lance codziennie przekracza 30 st C. Kamienie nagrzewają się do tego stopnia, że w świątyniach, gdzie trzeba chodzić na boso turyści szybko biegną na zacienione chodniki. Takie doświadczenie mieliśmy w Dambulli, w czasie zwiedzania 5 jaskiń znajdujących się w kilkuset metrowej górze. Przed bramą wejściową zostawiliśmy buty i szybko (prawie unosiliśmy się nad gorącym chodnikiem) dotarliśmy do chłodnych kamieni, na których spokojnie mogliśmy już stanąć gołą stopą. Lankijczycy nie mają z tym problemu, przyzwyczajeni, powoli chodzą po nagrzanym chodniku. W pięciu jaskiniach jest około 150 podobizn Buddy: malowane rzeźby i kolorowe freski. Część z nich pamięta króla Walagambaha ukrywającego się tam przez 14 lat w I wieku przed naszą erą.
Żeby uniknąć wdrapywania się na górę w pełnym popołudniowym słońcu, na skałę Sigiriya pojechaliśmy rano. Król Kassjapa w V w p.n.e. wybudował tam swoją twierdzę na olbrzymim 200-metrowym ostańcu. Po jego panowaniu na skale pozostał już tylko basen w którym kąpały się panie, ceglane fundamenty dawnych budowli, okazały tron, oraz malowidła przedstawiające nagie kobiety Kassjapy.
Mikołajowa relacja cd:
Z racji tej, że Kassjapa był wielbicielem piękna kobiecego ciała, artyści którzy utrwalali dla swojego władcy obrazy z życia króla, czynili to w postaci dosyć frywolnej. Rzeźby i freski przedstawiają kobiety z nagimi i dosyć wyeksponowanymi biustami, wąskimi taliami i szerokimi biodrami, co męska cześć wycieczki podziwiała z zapałem, a i żeńska zaglądała oczywiście tylko z czysto historycznym zainteresowaniem.
Prosto z Sigirayi udaliśmy się do pewnego ogrodu, w którym hodowane były najbardziej znane zioła i przyprawy uprawiane na świecie oraz oczywiście na Sri Lance. Nasze Panie mamione były różnymi olejkami i ekstraktami, natomiast nas bardziej zainteresowała roślina z nazwą “cocaine”, lecz brakowało nam maszynki do ekstrakcji i wyseparowania właściwych olejków. Pozostało nam ewentualne żucie liści ;).
Nasz nadworny kierowca Amal, omijając korki we własnym mieście, dowiózł nas do hotelu, który usytuowany jest na wzniesieniach i zapewne rano czekają nas przepiękne widoki na miasto Kandy. Hotel ma basen na zewnątrz i już co niektórzy wyrazili chęć skorzystania w nocy, co biorąc pod uwagę szybkość rozmów, stanie się niebawem.
Muszę kończyć, ponieważ zapełniłem pamięć w notebooku Rafał i stronka może nie udźwignąć moich wycieczkowych relacji, a poza tym idę po kąpielówki ;-).
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dodaj komentarz