Aktualności

Święto Pełni Księżyca

12 stycznia 2017
Autor:
Rafał

Mikołajowa relacja z dzisiejszego dnia na Sri Lance:

Pobudka 5:15 rozpoczęła nasz drugi dzień na Sri Lance. Dziś wypad do parku (podobno są tam słonie) 😉 Niestety tym razem nie zobaczyliśmy słonia w jego naturalnym środowisku. Ale cala eskapada była udana, widzieliśmy jego “ślady” , niektórzy twierdzą że jeszcze ciepłe ;). Na wycieczce trafiliśmy na kolorowe ptactwo z wielkim pawiem na szczycie drzewa , bawoła biorącego poranną kąpiel, oraz krokodyle, które czyhały na ofiarę i wiele, wiele innych zwierząt. Drogi, po których się poruszaliśmy były w kolorze czerwonym, często bardzo nierówne. Jechaliśmy jeepami jak na prawdziwym safari w Afryce. Po safari przyszła pora na lunch. Nasz ulubiony driver Amal zawiózł naszą wesołą ekipę do lankijskiej restauracji, gdzie trafiliśmy na lokalne wesele. Zamówiliśmy “bufet”, czyli jesz ile chcesz w cenie 1050 rupii (coś ok. 30 zł). Objedliśmy się okrutnie, posmakowaliśmy lokalnych potraw, łącznie z owocami Sri Lanki i tradycyjnym deserem – zsiadłym mlekiem polanym słodkim syropem – pycha. Jeszcze raz Rafał zabierze nas do restauracji z bufetem to mu ukręcę j..a 😉 . Po powrocie z “zimowych wakacji” +8 kg murowane 🙂 .

Buddyjskie święto

Po obfitym bufecie i przebraniu się w “modlitewne” stroje (zasłaniające ramiona i kolana), ruszyliśmy na rajd po świątyniach… W życiu nie widzieliśmy tylu żarliwie modlących się ludzi w jednym mieście. No chyba, że ktoś był na światowym zlocie młodzieży w Krakowie. Trafiliśmy na “miesięcznicę 😉 ” czyli święto na Sri Lance związane z pełnią księżyca.
Mnóstwo ludzi ubranych w biel, niosło kilometrowej długości wielokolorową szarfę, którą opasali kilkukrotnie stupę (buddyjską świątynię) obchodzi święto pełni księżyca. Śpiewy modlących przeplatały się z zapachem palących się kadzidełek i oliwnych lampek. Zobaczyć to święto w Anuradhapura powinno być obowiązkowym punktem zwiedzających tą przepiękną wyspę. Przy okazji święta trochę “ucierpieliśmy” – na wyspie w dniu świątecznym obowiązuje prohibicja. Na całe szczęście nasze bezcłowe zapasy z lotniska uratowały sprawę. 

Grzeczne dzieci

Po skromnej kolacji w naszym hotelu zasiedliśmy do “nocnych rozmów Polaków”. Przeplatające się rozmowy na temat czasu smażenia wołowiny, poplątane z recepturami na domowe wyroby, skłoniły Elę do wyznań na temat wizji SŁONIA, a może jego ducha widzianego podobno rano w parku narodowym…
Na tym relację muszę skończyć, ponieważ jest kilka powodów tej decyzji: nie dość, że się ze mnie śmieją, to na dodatek rozpoczęliśmy kolejnego litra Ballantines’a. I nie jest prawdą że wyjazdy z ekipą “dowietnamu.pl” są tylko dla “grzecznych dzieci” hihi 🙂 .

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *