Aktualności

tajsko-laotański dzień

03 marca 2019
Autor:
Rafał

2910552-01-750x499 2910542-01-750x500 2910546-01-750x500 2910536-01-750x500
Od samego rana zwiedzamy świątynie w Wientianie – stolicy Laosu. Zatrzymujemy się przy Pałacu Prezydenckim, gdzie stoi Ho Phra Keo – dawna świątynia króla. Teraz zmieniona jest na muzeum. Po drugiej stronie ulicy stoi Wat Sisaket, która została zbudowana w 1818 roku – 150 lat później niż Ho Phra Keo. Wygląda inaczej, główna świątynia otoczona jest wysokim murem, w którym w niewielkich wnękach znajduje się ponad 2000 figurek Buddy. Kolejna świątynia także różni się od dwóch wcześniejszych. Si Muang jest bardzo kolorowa i składa się z dwóch sal, gdzie odbywają się modlitwy. Jest tak kolorowa, że aż razi kiczem, a do tego z głośników płynie muzyka niemalże na pełen regulator. Wśród wielu budynków służących mnichom, są też pozostałości świątyni khmerskiej, która niegdyś tu stała. Po południu opuszczamy Laos i lecimy do Bangkoku w Tajlandii. Lecimy popularnymi w Azji liniami lotniczymi Air Asia. Przy lądowaniu w Bangkoku, gdy mieliśmy do lewego pasa 3 kilometry i byliśmy na wysokości 150 metrów samolot nagle zaczął się wzbijać, zrobił drugi krąg i wylądował na pasie prawym. Pilot powiedział, że pierwsze lądowanie się nie udało ponieważ był zbyt duży wiatr. Przeżyliśmy wszyscy chwilę niepokoju, …no może nie wszyscy. W Bangkoku wsiadamy do tuk-tuków i najpierw jedziemy na targ owocowy i potem na Złotą Górę. Wchodzimy po wielu stopniach, przy głosie buddyjskiej modlitwy i dźwiękach dzwonków wiszących pod dachem świątyni. Jest już ciemno, więc na samej górze mamy przed sobą piękną, nocną panoramę Bangkoku. Widok i atmosfera jest zdecydowanie lepsza niż z popularnych sky barów.
Dzisiejszego wieczoru żegnamy się z Azją. Idziemy na kulinarną ucztę: grillowane ryby, krewetki królewski, patyczki z mięskiem, przegrzebki i do tego mango shake i piwo Chang. Po kolacji idę na tajski masaż. Voucher na masaż dostałem z okazji urodzin od uczestników wycieczki do Laosu. Tajka, która ledwo sięgała mi do piersi najpierw robiła z moimi nogami wygibasy akrobatyczne (nie miałem pojęcia że tak umiem), potem wkładała mi swoje palce, łokcie i kolana w moje ciało (zazdroszczę siły), by na końcu przespacerować się po moich plecach (przeżyłem to 🙂 ). Dziękuję Wam bardzo za prezent! Będę to doświadczenie długo pamiętał… i czuł w kościach.
2910708-01-750x500 2910632-01-750x500 2910671-01-750x500 2910650-01-750x500 2910738-01-750x499 2910743-01-750x500

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *