Aktualności

inny rodzaj zwiedzania

19 stycznia 2017
Autor:
Rafał

IMG_20170119_190259 IMG_20170119_190345 IMG_20170119_190609 IMG_20170119_190642
Mikołajowa relacja cd:

Dzień dziesiąty, Czwartek, 19.01.2017

Opowieść o miasteczku Matale, urodziła się już kilka dni temu, lecz czekała cierpliwie na opublikowanie. W nagrodę za cierpliwość będziecie dziś mieli dwa wpisy 🙂

Dziś opiszę zupełnie inny rodzaj transportu po Sri Lance. Bo cóż można robić na tej przepięknej wyspie, oprócz zwiedzania świątyń, wiosek i miasteczek, jeżdżenia pociągami i tuk-tukiem? Otóż można ruszyć “z buta” w góry. Na Sri Lance są super widokowe pasma gór i dzisiaj właśnie, zaraz po śniadanku ruszyliśmy w drogę aby się trochę zmęczyć i podziwiać to co oglądaliśmy do tej pory z okien pojazdów. Na Sri Lance nie ma typowych szlaków, jednakże turyści wydeptali dosyć szerokie ścieżki na najważniejsze i najładniejsze wzgórza i nie ma problemu ze zlokalizowaniem trasy. Na pierwszy ogień poszła góra o nazwie Mały Adam (1141 m). Po drodze mijaliśmy mnóstwo turystów jak i lokalnych “biznesmenów” oferujących za $ możliwość zdjęcia z małym Lankijczykiem, małpką albo kobrą. Jako że trasa biegła wśród plantacji herbaty, Lankijki zbierające liście, równie chętnie pozowały do zdjęć. Z Adama rozpościerają się zatykające dech w piersiach widoki na całe pasmo gór przeciętych wąską tasiemką asfaltu oraz na Ellę z budującymi się na stokach hotelami. Na szczycie Adama oczywiście wylegiwało się kilka psów, które Kinga uraczyła wodą, pozbywając się swojego zapasu. Wracając z Adama wstąpiliśmy do restauracji ekskluzywnego hotelu, (znajdującego się na zboczu Adama), wyposażonego w lądowisko dla helikopterów, luksusowy basen oraz obsługę która pomiędzy domkami krytymi strzechą, porusza się melexami (wózkami na prąd). Kinga zdążyła sprawdzić cenę za dobę i okazało się, że za 150$ to można dużo ciekawszych rzeczy zobaczyć. Wczorajszego dnia, jadąc do Buduruwagali, czujny jak wąż Przemek, zauważył drogowskaz do jaskini Rawana, którą dodatkowo postanowiliśmy dziś odwiedzić. Czujny, bo jego obiektywowi nie umknie żadna okazja do zrobienia fotek, których ma zresztą już tysiące i każdy liczy, że uda mu się coś od niego wysępić ;). Z Adama widać było drogę do jaskini, lecz ta znajdowała się po przeciwnej stronie doliny i aby tam dotrzeć musieliśmy zejść na dół kotliny aby ponownie wspiąć się prawie na wysokość Adama lecz z drugiej strony. Trochę nam to zajęło… grupa się rozciągnęła i dotarła do podnóża jaskini w podgrupach. Okazało się, że do jaskini prowadzi kilkaset schodów. Celowo piszę że kilkaset, ponieważ miało ich być 500, a przy 600 przestaliśmy liczyć, a końca nie było widać. Przy temperaturze +33 st. C uwierzcie mi, że pot leje się z człowieka ciurkiem i wielki szacun dla naszych SKS-ów, tudzież nazywanych sarkofagami, że nie odpuścili i chwilę po nas byli na samym szczycie. SKS – czyli Stowarzyszenie Krewkich Seniorów – daje radę 🙂

Powrót do Ella był już formalnością, po kilkuset schodach, asfaltowa serpentyna wydawała się spacerkiem. Zjedliśmy zasłużony obiad w naszej ulubionej restauracji Ella 360, gdzie kelnerzy na nasz widok już z daleka z uśmiechem szykują miejsce na 10 osób. Jest to już ostatnia noc w tym kurortowym miasteczku. Temperatura dzisiejsza i górski wiatr zrobiły swoje, niektórzy spiekli raka i tylko Ci co namiętnie smarują się kremami z filtrem są bladzi jak córka młynarza 🙂 .  Jutro ruszamy nad ocean do Mirissy, niektórzy już są spragnieni kąpieli w błękitnej wodzie oraz kąpieli słonecznej całego ciała, a nie tylko części wystających poza koszulki….
IMG_20170119_190743 IMG_20170119_191002 IMG_20170119_191339 IMG_20170119_191124 IMG_20170119_190526 IMG_20170119_190910 IMG_20170119_191213

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *