Aktualności

Kambodża. Kbal Spean po raz pierwszy

24 stycznia 2025
Autor:
Rafał

Angkor, dzień drugi...

Ewa pisze:

Zaczynamy bardzo wcześnie: pobudka czwarta rano, wyjazd z hotelu 4.45 po to, by tuk-tukiem dojechać do Angkor Wat, najpiękniejszej świątyni, będącej symbolem Kambodży, widniejącej nawet na fladze.
Docieramy w ciemnościach w tłumie turystów nad brzeg jeziora, by sfotografować unikalny wschód słońca i świątynię odbijającą się w lustrze wody. Po 45 minutach czekania mamy już pewność, że tym razem „no sun today” – jak mówią miejscowi. Niebo zbyt mocno przesłonięte chmurami. Zamiast widoku jak z pocztówki, zakupionej przeze mnie na pamiątkę, mam swój własny widok w trochę innych kolorach i też mnie cieszy. To naprawdę magiczne miejsce i warto zobaczyć, jak budzi się do życia.


Równie dużo radości sprawiła mi wyprawa po śniadaniu na Kbal Spean na wzgórzu Kulen. Rafał zaproponował nam tę wyprawę jako totalną nowość w swoim programie podróży po Kambodży i naprawdę było warto. Urzekające, zapierające dech w piersi widoki, przypominające mi klimat lewad na Maderze, prowadzące korytem rzeki do wodospadu. Przy czym obok piękna przyrody piękne i niepowtarzalne są też rzeźbienia w piaskowcu koryta i brzegów rzeki. Sami zobaczcie na zdjęciach.

Kbal Spean to stanowisko archeologiczne z epoki Angkor, położone zboczach wzgórz Kulen na północny wschód od Angkoru, w dystrykcie Banteay Srei w prowincji Siem Reap. Jest powszechnie znana jako „Dolina 1000 lingów” lub „Rzeka tysiąca lingów”. Motywami rzeźb w kamieniu są głównie niezliczone lingamy (falliczny symbol hinduskiego boga Śiwy), przedstawiane jako starannie ułożone nierówności pokrywające powierzchnię skały z piaskowca oraz wzory lingam-yoni.

Dla mnie osobiście miejsce, w którym mogłam mindfulnessowo pomedytować i w pełni doświadczyć bycia „tu i teraz”. A przy okazji wejść niemal pod wodospad i… o mało nie spaść na śliskich kamieniach. Dla zdjęcia pod wodospadem było warto.

Ostatnim punktem naszej wyprawy była świątynia Banteay Srei z X wieku, najpiękniejsza chyba z dotychczas zwiedzonych. Unikalne misterne zdobienia w czerwonym piaskowcu muszą budzić zachwyt i podziw. Ciekawostką jest to, że po jej odkryciu przez Francuzów w 1914 roku odkrywcy zabrali ze sobą i wywieźli kilka cennych eksponatów. Zdołano je odzyskać, a świątynia została- nijako w rewanżu- szybko i bardzo starannie odrestaurowana.

Życzliwość i pogodność Khmerów nadal przeogromna. Żyją bardzo skromnie, pracują ciężko i bardzo szanują turystów. Odwdzięczamy się, jak możemy. Każdego dolara przyjmują z ogromną radością, składając dłonie w dziękczynnym geście.

Przeczytaj więcej o naszych podróżach w Azji:

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *