Aktualności

Kierunek: Coron

10 lutego 2023
Autor:
Rafał

El Nido - Coron.

Niestety musimy już opuścić El Nido na wyspie Palawan i płyniemy promem do Coron na wyspie Busuanga. Prom wprawdzie spóźnił się 20 minut, ale najważniejsze jest to, że wypłynął z portu. Poprzednio opóźnienie było 4 godzinne. Okazało się bowiem, że z powodu obostrzeń covidowych na promie było za dużo pasażerów i ktoś musiał opuścić pokład. Nikt oczywiście nie chciał się zgłosić. W rezultacie znaleźli się chętni, udało się.

Kajaki

Wypływamy z Busuangi w morze. Naszym celem jest wyspa Coron. Płyniemy najpierw w miejsce skąd musimy wdrapać się ścieżką wysoko by dojść do Jeziora Kayangan popływać. Jest bardzo przyjemnie: nie ma fal, woda jest czysta, a na dnie tworzą się niesamowite formacje skalne. Po drodze do Jezior Kayangan obserwujemy w wodzie sporej wielkości jaszczura. Potem wsiadamy na kajaki i opływamy Bliźniacze Laguny. Łączy je niewielki przesmyk i aby przez niego przepłynąć musimy położyć się na kajaku, ale i tak nie ma gwarancji, że nie zahaczymy twarzą o skałę.

Wrak statku

W połowie dnia zatrzymujemy się na lunch w miejscu, gdzie zatopiony jest wrak statku zwany Skeleton. Japoński statek został zastrzelony w czasie II wojny światowej przez wojska amerykańskie. Dostrzegamy tylko jego dziób, który znajduje się na głębokości 5 metrów. Pozostała część dochodzi nawet do 20 metrów głębokości. 

W pewnym momencie kucharz naszego statku rzuca ryż do wody, który został z lunchu i wokół statku zaroiło się od rybek. Niektóre nawet mylą ryż z naszą skórą.

Rafa na Coron

Najlepsze jednak miejsce na snurkowanie znajduje się w znacznej odległości od wyspy Coron. Łódka się zatrzymuje, kotwiczy, ubieramy maski i rurki i wskakujemy do wody. Naszym oczom pojawiają się koralowce o różnych kolorach i kształtach. Niektóre są nawet bardzo blisko nas. Staramy się płynąć, żeby jak najwięcej zobaczyć, ale po krótkim czasie nie mamy już sił, ponieważ prąd jest zbyt duży. Z pomocą przychodzi nasz przewodnik, który ma płetwy, koło ratunkowe i z pewnością… dużo siły. Łapię więc za koło, a on wyciąga mnie kilkadziesiąt metrów dalej po czym prąd wodny unosi mnie z powrotem w kierunku łodzi. To niewątpliwie najlepsza rafa jaką dotychczas widzieliśmy na Filipinach. 

Jadowity wąż w wodzie

Snurkujemy też w okolicach niewielkiej wyspy, na której znajduje się plaża z białym piaskiem zwana CYC beach. Markowi i Mikołajowi udaje się sfotografować w wodzie długie stworzenie w cętki. Prawdopodobnie był to wąż morski wisłogon prążkowany, który ma ósmy najgorszy jad na świecie. Na szczęście wąż jest bardzo płochliwy choć chłopaki (nie zdając sobie sprawy co to jest) dłuższą chwilę za nim płynęli. 

Dzień kończymy leżąc w jeziorze Barracuda. Z pewnością można tam spotkać barakudy, ale koreańska grupa swoimi pląsami i śpiewem skutecznie je odstraszyła. 

Przeczytaj więcej o naszych podróżach w Azji:

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *