Aktualności

Zachód słońca na Pidurangali

13 stycznia 2024
Autor:
Rafał

Szczątki Mahindy.

Jedziemy dzisiaj z Anuradhapury do Sigiriyi, czyli kierujemy się na południe Sri Lanki. Dojazd zajmuje nam cały dzień, pomimo tego, że odległość nie jest zbyt wielka, ale po drodze zatrzymujemy się w kilku miejscach. 

Szczątki Mahindy

Niedaleko Anuradhapury znajduje się Mihintale, gdzie narodził się buddyzm na Sri Lance. Z niewielkiego placu, na którym stoi niewielka stupa można wejść na 3 wzgórza z pięknymi widokami. Na jednym znajduje się olbrzymia dagoba z włosem Buddy w środku, dalej nieco mniejsza, która jest w trakcie odbudowy. Już niedługo zostaną w niej złożone szczątki Mahindy – mnicha, który przyniósł buddyzm na wyspę. Na kolejnym wzgórzu jest siedzący Budda, a na przeciwległym miejsce skąd Mahinda wygłaszał swoje kazania.

Jedziemy wzdłuż jeziora Kalawewa, które ma dość wysoki stan wody. Jedna ze śluz jest otwarta. Woda z takim impetem wypływa z jeziora, że mamy wrażenie, iż most, na którym stoimy zaraz zostanie porwany przez silny strumień wody. Wokół zalane są pola i drzewa, a na moście jest tyle gapiów, że nawet budka z lodami przyjechała, a obok pani gotuje kukurydzę. Mostem tym dojeżdżamy do Aukana – 13-metrowej rzeźby stojącego Buddy. 

Pidurangala

Późnym popołudniem po ajurwedyjskim masażu wchodzimy na skałę Pidurangala na zachód słońca z Sigiriya w tle. Przyznam, że pierwszy raz tam wchodzę, ponieważ nigdy wcześniej nie miałem czasu. Na początku ścieżka prowadzi ostro pod górę po nierównych stopniach. Najgorsza natomiast jest końcówka: wielkie skały, wąskie przejścia, wysokie stopnie, nierówne krawędzie, niskie stropy. Naprawdę trzeba bardzo uważać, ponieważ końcówka trasy jest dość niebezpieczna. Tym bardziej że nie mamy dobrego obuwia i jest dużo ludzi, którzy spieszą się na zachód słońca.

Obchodzimy całą górę i siadam na olbrzymiej skale zwróceni w stronę Sigiriyi i zachodu słońca. Widok jest przepiękny i choć zakończenie zachodu nie jest tak spektakularne jak byśmy chcieli to mamy dużą satysfakcję, że jesteśmy w tym miejscu. 

Zejście też nie jest zbyt proste, zwłaszcza że tworzą się zatory w najwęższych miejscach, a pod koniec schodzimy już przy świetle latarek. Na szczęście wszyscy cali i zdrowi dochodzimy do busa. Kolejny mały sukces 🙂 .

Przeczytaj więcej o naszych podróżach w Azji:

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *