Aktualności

Tor saneczkowy w Mui Ne

18 września 2023
Autor:
Rafał

Słownik polsko-wietnamski.

Jedziemy 200 kilometrów na wschód od Sajgonu do miejscowości Mui Ne. To popularny kurort dla tych turystów, którzy lubią błogi odpoczynek na plaży. Oczywiście my także korzystamy z dobrodziejstw wietnamskiego wybrzeża i wybieramy się na plażę, potem basen i zażywamy kąpieli. Ale nie jesteśmy tam zbyt długo, mimo że plaża jest bardzo urokliwa, a hotelowe baseny mają bar i wyjątkowo ciepłą wodą. 

Kiedy po kilku godzinach znudziło nam się leżenie na plaży i baseny jedziemy zwiedzać okolicę Mui Ne. Do hotelu przyjeżdża po nas czarny van, z którego kierowcą dogaduję się przez internetowy tłumacz. Ja pisze po polsku, a kierowca odczytuje wietnamski tekst. Mój telefon nie ma jednak wietnamskiej klawiatury, więc kierowca odpowiada mi w swoim języku, wierząc, że się rozumiemy. Jest z tego powodu bardzo zadowolony…

Baśniowy Strumyk

Na początek jedziemy do starych budowli stawianych przez lud Champa, które znajdują się na wzgórzu poza miastem. W Wietnamie bardziej znane od nich są tylko te w My Son i Nha Trang, które zresztą już dobrze znamy z wcześniejszych wyjazdów. Idąc jeszcze wyżej chodnikiem, a potem przedzierając się przez chaszcze, docieramy na punkt widokowy,  z którego rozciąga się panorama Panth Thiet i jej plaże. 

Zatrzymujemy się też w centrum miasta, gdzie znajduje się zejście do strumyka. Ściągamy buty i brodzimy jego korytem. Idziemy w górę rzeki, a właściwie rzeczki, którą Wietnamczycy nazywają Baśniowym Strumykiem. Miejscowi odkryli pomysł na biznes, więc w wielu miejscach przy brzegu stoją plastikowe krzesła. Siedząc w wodzie, można tam coś przekąsić, napić się piwa, lub soku ze świeżo wyciskanych owoców. Rzeka, którą idziemy, ma brązowy kolor, więc nie widać piaskowego dna, które czasem zmienia się w kamieniste, lub gąbczaste. Przechodząc przez malownicze wąwozy, dochodzimy w końcu do wodospadu. Dziewczyny fotografują się na jego tle w pozycji “na Elżbietę Jaworowicz” – ze zgrabnie wyciągniętymi nogami. Potem jedziemy na  obiad złożony z owoców morza, ponieważ Mui Ne z nich słynie: małże, lobstery,  krewetki, kalmary, ostrygi…W Mui Ne wytwarza się też sos rybny, który znany jest kucharzom całego świata.

Saneczkowa pozycja

Ostatnim punktem dzisiejszego dnia są wydmy. Zatrzymujemy się przy tych czerwonych (są jeszcze białe) i od razu zaczepiają nas kobiety z plastikowymi płachtami pod pachą. Wchodzimy na szczyt wydmy, płacę 30000 wietnamskich dongów, pani smaruje płachtę woskiem, formuje tor, ja siadam na płachcie, ona ustawia moją pozycję, koryguje i wprawia mnie w ruch. Jadę po wydmie jak po torze saneczkowym starając się nad tym zapanować. Potem do góry i jeszcze raz… a tymczasem słońce zachodzi…

Specjalne pozdrowienia od grupy dla Magdy. Wspominamy nasz wspólny pierwszy Wietnam.

Przeczytaj więcej o naszych podróżach w Azji:

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *